Zgodnie z tradycją, właśnie dziś obchodzimy tzw. “tłusty czwartek”, który rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Istnieje takie przysłowie: “Powiedział Bartek, że dziś tłusty czwartek, a Bartkowa uwierzyła, tłustych pączków nasmażyła”. Już starożytni Rzymianie obchodzili jeden dzień w roku i nazywali go dniem tłustym. W Polsce, tłusty czwartek sięga czasów pogaństwa. W Małopolsce – tłusty czwartek – nazwany był kiedyś czwartkiem combrowym. A to ze względu na XVII wiecznego burmistrza, który właśnie tak się nazywał. Ponoć był on strasznym okrutnikiem. Wyjątkowo surowo traktował kobiety handlujące na krakowskim rynku. Comber był prawdopodobnie postacią fikcyjną. Nie przeszkodziło to jednak w tym, aby wokół jego osoby narosła legenda. Mówiono, że umarł on właśnie w tłusty czwartek, a kobiety z rynku, w każdą rocznicę jego śmierci, urządzały huczne zabawy. Zaczepiały mężczyzn i zmuszały do oddawania odzieży wierzchniej w zamian za krzywdy, które wyrządził rzeczony Comber. Wersję słodką pączków wprowadzono dopiero w XVI wieku. Pączki wtedy smażone, miały w środku orzeszek. Kto go trafił, miał żyć w dostatku i zdrowiu długie lata.
Zdjęcie: www.lovekrakow.pl
Pączki są dobre, ale niestety nie dla własnego zdrowia. Może się ktoś zdziwić jak się dowie, że średnio jeden pączek ma 500 kalorii. Pedałując na stepperze przez pół godziny, spalamy około 400 kalorii. Dla odchudzających się – to marna pociecha zjedzenie takiego pączka. Najlepiej poczytać o zdrowym jedzeniu tu
http://www.fphu-kos.pl. I dobrze się zastanowić, zanim opchamy się pączkami tak “na amen”, ponieważ może się to różnie skończyć. Dla tej krótkiej chwili smaku – nie warto.