To, że Szpital Uniwersytecki “wyprowadza się” z centrum Krakowa jest bardzo dobrą wiadomością dla wielu pacjentów i ich rodzin. Każdy krakowianin wie, że w obecnym miejscu to “ani zaparkować, ani nawet podjechać”. A przecież szpital to nie dyskoteka, na którą przychodzą zdrowi i silni ludzie. Do szpitala idą ludzie chorzy i słabi. Niejednokrotnie tacy, którzy nawet nie są w stanie ustać na nogach. Muszą więc podjechać samochodem. Do tej pory za każdą godzinę postoju trzeba było płacić i to nie tylko na uliczkach ul. Kopernika, czy innych (w końcu to centrum objęte strefą płatnego parkowania). Także wjazd na szpital kosztuje. To dlatego wielu pacjentów zapewne ucieszyło się na myśl, że wreszcie będą mogli spokojnie podjechać do lekarza i normalnie zaparkować. Ludzi chorych nie interesuje zapewne wartość zabytkowych budynków, czy co też się z nimi stanie. Jeśli ktoś jest chory – interesuje go zazwyczaj własne wyzdrowienie i kontakt z lekarzem na miarę XXI wieku. Na ul. Kopernika, zarówno dojazd (szczególnie osób z poza Krakowa) jest trudny, ale także zaparkowanie często graniczyło z cudem. Miejmy nadzieję, że nowa lokalizacja Szpitala Uniwersyteckiego skutecznie wykluczy choć te problemy.  Obecny teren wraz z budynkami ma zakupić Polski Holding Nieruchomości. Jest to spółka z większościowym pakietem Skarbu Państwa. Nie jest to jednak pewne. Jeszcze różnie może się wydarzyć. Jeśli spółka uzna, że 15 hektarowy teren wraz z budynkami da jakiś zysk, to pewnie go kupi. Jeśli zaś uzna tę inwestycję za straconą – jej finał może być tylko jeden. Dyrektor szpitala chciałby uzyskaną ze sprzedaży kwotę przeznaczyć na doposażenie nowego obiektu, zbudowanego w Prokocimiu. Potrzebne jest około 150 mln zł. Za obecny “adres” mogą otrzymać nawet 360 mln. Ale ta nadwyżka wcale nie jest niepotrzebna. W takim szpitalu każde pieniądze się przydadzą.

 

 

Zdjęcie: www.lovekrakow.pl/