Mordercy nie pomogło nawet dwóch adwokatów. Dostał 25 lat

krakow

Ta potworna zbrodnia dokonała się dwa lata temu, w sierpniu. Wtedy to pijany Mirosław W., wszedł do sypialni, gdzie spałą jego żona i córka. Oblał je benzyną i… podpalił. Następnie wyszedł spokojnie z pokoju. Kobieta doznała 70% poparzeń ciała. Dwa miesiące później umarła w szpitalu, bez przerwy dopytując się o swoje dzieci. Pół roku temu, sąd pierwszej instancji skazał zwyrodnialca na 25 więzienia. Jednak jego adwokaci (miał aż dwóch) nie zgadzają się z tym wyrokiem. Argumentują, że… Mirosław W. wcale nie chciał spalić żony i dzieci. A, że zapalił zapałkę nad rozlaną benzyną – to jeszcze nic nie znaczy. Poza tym, ona (żona) była niełatwa w pożyciu. Tymi tłumaczeniami sugerowali, aby sąd obniżył wyrok. Jednak sędzia Jacek Polański nie miał wątpliwości, o co chodziło oskarżonemu. Chciał zabić, a szczególnie chciał, aby jego żona cierpiała i patrzyła przed śmiercią na płonące, własne dzieci. Straszne. Co może się chować w głowie takiego człowieka? Teraz – po wydaniu wyroku – oczywiście żałuje. Mówi nawet, że bardzo przeżył całe zdarzenie. Tak… przeżył.

Zdjęcie: www.lovekrakow.pl